Sąd Boży na pustyni
+12
Cyryl
Edwedere
Gregor
Wróg Kozłów
Obserwator
Bushi
Kasia
Skiper
lusia
Liksar
Łukasz.s
Henry Kubik
16 posters
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Re: Sąd Boży na pustyni
20th Listopad 2016, 12:27
Ten werset wyjaśnia ową przypowieść, ponieważ jest to przypowieść.
Jana 6:57 Jak mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie.
Jest to analogia do spożycia baranka paschalnego, ponieważ On stał się Barankiem.
Spożywać nie oznacza jeść dosłownie w takim kontekście. Brak po wniebowstąpieniu ciała Chrystusa czyli nie można Jego ciała spożywać.
W tym kontekście spożywanie oznacza akceptację.
Sama kwestia absolutnej niemożliwości spożywania Jego ciała i picia jego krwi.
Po za tym mamy...
Mat 26:26 A gdy oni jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje.
Mat 26:27 Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy;
Mat 26:28 Albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów.
Mat 26:29 Ale powiadam wam: Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego dnia, gdy go będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego.
W ten sposób Pascha to spożywanie Jego ciała i picie Jego krwi.
Ponieważ jest to dosadnie powtórzone w Mateusza, nie możemy mówić o jakimkolwiek skażeniu tekstu.
Kościół skaził wszystko.
Hej!!! Dzięki za pomoc.
Znalazłem perełkę!
Joh 13:27 A zaraz potem wszedł w niego szatan. Rzekł więc do niego Jezus: Czyń zaraz, co masz czynić.
Zwróćmy uwagę na to, że w Judasza wszedł sam szatan - Lucyfer - król tego świata, a nie zły duch czy demon.
Czyli szatan był obecny podczas tej wieczerzy i najwyraźniej niczego nie rozumiał, co się działo w jego obecności w kwestii zbawienia.
Jana 6:57 Jak mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie.
Jest to analogia do spożycia baranka paschalnego, ponieważ On stał się Barankiem.
Spożywać nie oznacza jeść dosłownie w takim kontekście. Brak po wniebowstąpieniu ciała Chrystusa czyli nie można Jego ciała spożywać.
W tym kontekście spożywanie oznacza akceptację.
Sama kwestia absolutnej niemożliwości spożywania Jego ciała i picia jego krwi.
Po za tym mamy...
Mat 26:26 A gdy oni jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje.
Mat 26:27 Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy;
Mat 26:28 Albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów.
Mat 26:29 Ale powiadam wam: Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego dnia, gdy go będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego.
W ten sposób Pascha to spożywanie Jego ciała i picie Jego krwi.
Ponieważ jest to dosadnie powtórzone w Mateusza, nie możemy mówić o jakimkolwiek skażeniu tekstu.
Kościół skaził wszystko.
Hej!!! Dzięki za pomoc.
Znalazłem perełkę!
Joh 13:27 A zaraz potem wszedł w niego szatan. Rzekł więc do niego Jezus: Czyń zaraz, co masz czynić.
Zwróćmy uwagę na to, że w Judasza wszedł sam szatan - Lucyfer - król tego świata, a nie zły duch czy demon.
Czyli szatan był obecny podczas tej wieczerzy i najwyraźniej niczego nie rozumiał, co się działo w jego obecności w kwestii zbawienia.
_________________
Mateusza 24:22 A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota,
lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni.
----------------------------------------------------------------------------------------
henrykubik@gmx.com
http://www.zbawienie.com http://www.proroctwa.com
https://www.youtube.com/thewordwatcher
https://www.youtube.com/HenryKubik
- zipek
- Liczba postów : 31
Join date : 30/03/2015
Re: Sąd Boży na pustyni
20th Listopad 2016, 12:31
Rozumiem Twoje niepewności.. Sam miałem i mam ich wiele..
Trzeba prosić Boga o zrozumienie, które przychodzi z czasem..
Tytułem wstępu..
Czy w Biblii wszystko jest dosłownie napisane? Wg mnie nie.
Np. Chrystus powiedział:
„Zaprawdę , zaprawdę , powiadam ci , jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie , nie może ujrzeć królestwa Bożego”, a Nikodem: „Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem ? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?”
Widać tutaj analogię..
Takich parabol jest całe mnóstwo..
Są dwie możliwości.. Albo to jest bełkot, albo symbol z przesłaniem..Uważam, że to drugie..
Czemu tak to zostało skonstruowane? Też się nad tym zastanawiałem wiele razy..
A co mówi Biblia?
„Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali : « Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich ?» On im odpowiedział : « Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego , im zaś nie dano . Bo kto ma , temu będzie dodane , i nadmiar mieć będzie ; kto zaś nie ma , temu zabiorą również to , co ma . Dlatego mówię do nich w przypowieściach , że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją . Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza : Słuchać będziecie , a nie zrozumiecie , patrzeć będziecie , a nie zobaczycie . Bo stwardniało serce tego ludu , ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli , żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli , ani swym sercem nie rozumieli : i nie nawrócili się , abym ich uzdrowił.„
„W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami : « Wysławiam Cię , Ojcze , Panie nieba i ziemi , że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi , a objawiłeś je prostaczkom . Tak , Ojcze , gdyż takie było Twoje upodobanie.”
Jak to rozumiem tak, że nie będzie żadnych mądrych cwaniaków i spryciarzy, co sobie dopasują swoje przewrotne życie do Prawa, a wcale w tym nie będzie miłości ani do Boga ani do bliźniego.. Albo ktoś jest „prawdziwy” w swoim dobrym postępowaniu, albo będzie widział w tym wszystkim same niedorzeczności..
Nie da się tych rzeczy przestudiować i zrozumieć jak fizyke czy matematyke.. Można być geniuszem z fizyki i naśmiewać się z Prawd Biblijnych, że to wszystko to bełkot i nic nie ma sensu.. Ci, którym Bóg otworzył oczy na różne sprawy, przejrzeli, że to wszystko ma sens jak się już odkryje więcej fragmentów obrazu tego świata.. Trochę przypomina mi to puzzle..
Wg mnie, czy to w cytacie o ciele i krwi, czy to w tym o ponownym narodzeniu czy to w wielu, wielu innych chodzi o stosowanie się do Prawa Bożego, które to Prawo Chrystus wyjaśniał nam w swoich naukach. Co jest równie ważne, to że Prawo musi być wypełnianie tak prawdziwie, z miłości do Boga, a nie z ludzkiej kalkulacji.. Nie jak w zakładzie Pascala, przed czym przestrzegał Chrystus..
„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.”
Nie mam jednej jedynej odpowiedzi-interpretacji na podany cytat o ciele i krwie. W miarę rozsądne jest (jak już było w innym poście podane) zestawić, zresztą zgodnie z innymi cytatami Biblii, ciało do Słowa Bożego, którym powinniśmy „się karmić” (przyjmować) każdego dnia a wino do nauk Chrystusa, co również wydaje mi się nie jest przypadkowe. Wino było pite bez fermentacji.. Ferment to analogia do przekręcania i zmiany w tychże naukach w celu wprowadzenia w błąd..
Specjalistami od picia krwi (czego Bóg w Biblii oczywiście zabraniał) są poplecznicy demonów..
Jak ktoś chce mieć więcej zrozumienia, to taka rada z Biblii:
„Przybliżcie się do Boga, a On przybliży się do Was.”
Trzeba prosić Boga o zrozumienie, które przychodzi z czasem..
Tytułem wstępu..
Czy w Biblii wszystko jest dosłownie napisane? Wg mnie nie.
Np. Chrystus powiedział:
„Zaprawdę , zaprawdę , powiadam ci , jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie , nie może ujrzeć królestwa Bożego”, a Nikodem: „Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem ? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?”
Widać tutaj analogię..
Takich parabol jest całe mnóstwo..
Są dwie możliwości.. Albo to jest bełkot, albo symbol z przesłaniem..Uważam, że to drugie..
Czemu tak to zostało skonstruowane? Też się nad tym zastanawiałem wiele razy..
A co mówi Biblia?
„Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali : « Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich ?» On im odpowiedział : « Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego , im zaś nie dano . Bo kto ma , temu będzie dodane , i nadmiar mieć będzie ; kto zaś nie ma , temu zabiorą również to , co ma . Dlatego mówię do nich w przypowieściach , że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją . Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza : Słuchać będziecie , a nie zrozumiecie , patrzeć będziecie , a nie zobaczycie . Bo stwardniało serce tego ludu , ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli , żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli , ani swym sercem nie rozumieli : i nie nawrócili się , abym ich uzdrowił.„
„W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami : « Wysławiam Cię , Ojcze , Panie nieba i ziemi , że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi , a objawiłeś je prostaczkom . Tak , Ojcze , gdyż takie było Twoje upodobanie.”
Jak to rozumiem tak, że nie będzie żadnych mądrych cwaniaków i spryciarzy, co sobie dopasują swoje przewrotne życie do Prawa, a wcale w tym nie będzie miłości ani do Boga ani do bliźniego.. Albo ktoś jest „prawdziwy” w swoim dobrym postępowaniu, albo będzie widział w tym wszystkim same niedorzeczności..
Nie da się tych rzeczy przestudiować i zrozumieć jak fizyke czy matematyke.. Można być geniuszem z fizyki i naśmiewać się z Prawd Biblijnych, że to wszystko to bełkot i nic nie ma sensu.. Ci, którym Bóg otworzył oczy na różne sprawy, przejrzeli, że to wszystko ma sens jak się już odkryje więcej fragmentów obrazu tego świata.. Trochę przypomina mi to puzzle..
Wg mnie, czy to w cytacie o ciele i krwi, czy to w tym o ponownym narodzeniu czy to w wielu, wielu innych chodzi o stosowanie się do Prawa Bożego, które to Prawo Chrystus wyjaśniał nam w swoich naukach. Co jest równie ważne, to że Prawo musi być wypełnianie tak prawdziwie, z miłości do Boga, a nie z ludzkiej kalkulacji.. Nie jak w zakładzie Pascala, przed czym przestrzegał Chrystus..
„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.”
Nie mam jednej jedynej odpowiedzi-interpretacji na podany cytat o ciele i krwie. W miarę rozsądne jest (jak już było w innym poście podane) zestawić, zresztą zgodnie z innymi cytatami Biblii, ciało do Słowa Bożego, którym powinniśmy „się karmić” (przyjmować) każdego dnia a wino do nauk Chrystusa, co również wydaje mi się nie jest przypadkowe. Wino było pite bez fermentacji.. Ferment to analogia do przekręcania i zmiany w tychże naukach w celu wprowadzenia w błąd..
Specjalistami od picia krwi (czego Bóg w Biblii oczywiście zabraniał) są poplecznicy demonów..
Jak ktoś chce mieć więcej zrozumienia, to taka rada z Biblii:
„Przybliżcie się do Boga, a On przybliży się do Was.”
- Iraeneus
- Liczba postów : 585
Join date : 16/03/2016
Skąd : Lubelskie
Re: Sąd Boży na pustyni
20th Listopad 2016, 13:05
No akurat rzeczywiście nigdy nie czytałem. Ale artykuł jest o tym o czym już wiem i podzielam tą argumentację i się z nią zgadzam.
Mi w głównej mierze chodzi o to czy ten fragment jest sfałszowany czy nie?
A podałem za argument to że nigdzie indziej nie ma tak sugestywnego wezwania do jedzenia ciała i picia krwi Chrystusa!!
Przecież wielokrotnie dowodziliśmy że Pismo nie jest metaforą ani alegorią ( duchowym objawieniem ) tylko konkretnym namacalnym proroctwem i prawem w tych miejscach gdzie jest o tym mowa.
Dzięki Henryku to jest już coś!!!
_________________
Mt 22:37-39 Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
- Łukasz.s
- Liczba postów : 102
Join date : 25/09/2016
Skąd : Warszawa
Re: Sąd Boży na pustyni
20th Listopad 2016, 13:51
Iraeneus napisał:
Uważam że to zdanie jest źle zrozumiane przez Was, nie bierzecie pod uwagę ogólnych nauk pawłoszczyzny,:
(29) I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd
Ci co dobrze czynili wg Pawła to zbawienie z wiary!!! i posłuszni jego "ewangelii" zaś źli ("... którzy źle czynili... ") to ci którzy nie uznawali jego "ewangeli" i trzymali się Zakonu i tego co powiedział Chrystus.
A rozeznaliście te zdanie jakby dotyczyło prawdziwej nauki Chrystusa. I tutaj jak się wydaje jest błąd, który pociąga daleko idące konsekwencje w dalszym zaciemnianiu Zakonu i nauki Chrystusa.
Iraeneuszu my nie bierzemy pod uwagę nauk pawłowych. Gdyby ten fragment pochodził z ewangelii Marka, czy Łukasz lub z listów Pawłowych wtedy można byłoby podejrzeć ten fragment o to co napisałeś, lecz ten fragment pochodzi z ewangelii Jana. Po za tym nauki Pawła głoszą, że wystarczy wiara do zbawienia, czyli ten fragment po Pawłowemu powinien brzmieć tak: I wyjdą Ci, co dobrze wierzyli, powstać do życia; a inni, którzy źle wierzyli, by powstać na sąd.
Nauki pawłowe głoszą zbawienie z wiary, nie zbawienie z dobrego postępowania czy złego. Dobre postępowanie czy złe postępowanie wynika z przestrzegania czy nie przestrzegania prawa Bożego, czyli Zakonu. Przestrzegasz prawa Bożego, czyli dobrze postępujesz, czyli masz zbawienie; nie przestrzegasz prawa Bożego, czyli źle postępujesz, czyli nie masz zbawienia.
Co do fragmentu mówiącego o spożywaniu ciała czy krwi Chrystusa to wiadomo że chodzi o słowo, które płynie do nas z ust Isusa. Bóg zabronił kanibalizmu, więc odpada tu fizyczne spożywanie ciała Chrystusa. Jeśli odpada spożywanie ciała Chrystusa, więc kontekst, czyli znaczenie tego fragmentu musi być inny. KrK zrobił z tego fragmentu groteskę, którą ciągle się odprawia na mszy, przez to dużo katolików nie czyta ewangelii Chrystusowych (Mateusza i Jana), bo uważają że już "spożywają" ciało i krew Isusa, a to doprowadzi ich do potępienia, zamiast do zbawienia.
- Iraeneus
- Liczba postów : 585
Join date : 16/03/2016
Skąd : Lubelskie
Re: Sąd Boży na pustyni
20th Listopad 2016, 14:22
Co do fragmentu mówiącego o spożywaniu ciała czy krwi Chrystusa to wiadomo że chodzi o słowo, które płynie do nas z ust Isusa. Bóg zabronił kanibalizmu, więc odpada tu fizyczne spożywanie ciała Chrystusa. Jeśli odpada spożywanie ciała Chrystusa, więc kontekst, czyli znaczenie tego fragmentu musi być inny. KrK zrobił z tego fragmentu groteskę, którą ciągle się odprawia na mszy, przez to dużo katolików nie czyta ewangelii Chrystusowych (Mateusza i Jana), bo uważają że już "spożywają" ciało i krew Isusa, a to doprowadzi ich do potępienia, zamiast do zbawienia.
Chodziło mi o to aby to wytłumaczyć w miarę zwięźle i prosto bo ... wybaczcie ale siła przyzwyczajenia katolików jest mocna i ogólne mówienie że chodzi o duchowe spożywanie ciała i krwi Chrystusa nie jest przekonywująca....
nawet sobie teraz przypominam jak kiedyś rozmawiałem z świadkami Jehowy na ten temat i ... wmawiałem im że tu nie chodzi o żądną pamiątkę tylko o realne spożywanie, które dokonuje się podczas mszy. Niestety tak było.
Chodziło mi o to aby to wytłumaczyć w miarę zwięźle i prosto bo ... wybaczcie ale siła przyzwyczajenia katolików jest mocna i ogólne mówienie że chodzi o duchowe spożywanie ciała i krwi Chrystusa nie jest przekonywująca....
nawet sobie teraz przypominam jak kiedyś rozmawiałem z świadkami Jehowy na ten temat i ... wmawiałem im że tu nie chodzi o żądną pamiątkę tylko o realne spożywanie, które dokonuje się podczas mszy. Niestety tak było.
_________________
Mt 22:37-39 Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
- efraimita
- Liczba postów : 292
Join date : 27/01/2016
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 02:12
Ireneuszu sprawa o której mówisz jest zawsze z punktu widzenia katolika jednoznaczna, że chodzi o eucharystie. Nic bardziej błędnego. Zauważ pewną rzecz, czy gdyby nie było w ogóle takiej tradycji w kościele spożywania eucharystii i w ogóle nikt by o czymś takim nie słyszał, czy coś takiego było by rozważane? Wiem, że katolicy stają teraz przed pewnym dylematem, albo musisz odrzucić te słowa albo je sobie dobrze wytłumaczyć.
Owszem ja powiem szczerze, że również nie mam 100 procentowej pewności co do tłumaczeń (nie co do samej ewangelii) ew. Jana i zawsze jeśli mam wątpliwości to konfrontuje ją z ew Mateusza, gdyż do tej mam większe zaufanie. I w tej kwestii jak podał wczesniej Henryk potwierdzenie pewne jest. Ale moim zdaniem, te słowa nawet tak przetłumaczone nie są aż tak bardzo pozbawione sensu. A to ze względu na ten fragment:
Moim zdaniem o to ciało chodzi. O słowo które stało się ciałem, tym własnie mamy się karmić a nie chlebem który symbolizuje ciało i jest elementem czarów. Karmić się ciałem Chrystusa, czyli korzystać z Jego wcielenia, z tego co jako cielesny człowiek uczynił na ziemi, czyli głosił słowo samego Boga, które daje życie. Isus dał nam instrukcję na czas gdy jesteśmy pod władaniem śmierci i gwarantuje, że każdy kto skorzysta z tej instrukcji będzie żył i śmierć nad nim nie zapanuje. Tak więc mamy się karmić Jego ciałem, czyli objawionym słowem które objawiał jako człowiek chodzący po ziemi. Sam dalej powtórzył, że nie chodzi mu o ciało które jest chlebem w naszym pojęciu:
Cały ten rozdział tłumaczy o co chodzi z tym chlebem. Chleb w naszym pojęciu to podstawowy artykuł, który zapewnia przeżycie. I takie było zadanie dane Isusowi przez Ojca. Aby nic nie stracił z tego co mu Ojciec dał, ale aby zapewnił temu życie. Wolą Ojca jest aby każdy kto uzna władzę Isusa i skorzysta z Jego wskazówek był przywrócony do życia lub zachowany przy życiu, Chrystus całą swoją misją na ziemi jest odpowiedzialny za zachowanie Izraela przy życiu jak codzienny chleb dla nas, który nam zapewnia że nie umrzemy z głodu. Ten kto korzysta z objawionego życia Chrystusa, ten będzie żył.
J 6
(51) Ja jestem chlebem żywota, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata.
Jest chlebem życia który zstąpił z nieba. Jak manna która Bóg dał Izraelitom na pustyni. Tak teraz Bóg dał prawdziwą mannę, która daje życie i nie pozwala nam umrzeć na "pustyni" na której żyjemy. Żyjemy teraz na pustyni słowa Bożego, nigdzie go nie doświadczamy w naszym życiu, ale jest ono dostępne w słowie Bożym które w głównej mierze na nasze czasy objawił nam Chrystus.
ALE WRACAJĄC DO SĄDU
"Jedni powstaną do żywota, a inni na sąd"
To zdanie wydaje się oczywiste. Ponieważ do sądu będą nas podawać inni!!!!!
Jeśli nie znajdzie się nikt kto by nas podał do sądu, wtedy najprawdopodobniej przed sądem nie staniemy, albo raczej staniemy, ale sędzia nie znajdzie podstaw aby nas poddać procesowi sądowemu. Aby stanąć przed sądem musi cię ktoś przed sądem postawić. Na sąd poda cię albo ktoś komu wyrządziłeś krzywdę, albo że tak powiem trafisz tam z urzędu, za złamanie prawa. Mówi o tym Isus
To jest idea sądu. Dobrze żyć z innymi, aby nikt nie miał przeciw tobie sprawy która mogłaby zaważyć na tobie. Ciągle żyjąc jesteśmy jeszcze w drodze, dopóki żyjemy możemy jeszcze próbować "dogadać się" z kimś kto może mieć coś przeciwko nam.
Ale sprawa sądu jest szersza, można pod sąd trafić z innych powodów:
Moim zdaniem to jest instrukcja dana nam przez Boga (sędziego) ustami Jego Syna jak nie podpaść pod sąd!!!!!
Trzeba dążyć do ideału aby być synami Boga którzy nie podpadną pod sąd.
Trzeba nam odrzucać od siebie to co nas prowadzi do łamania prawa (ręka oko itp.) czyli rzeczy nawet dla nas bardzo ważne. Trzeba uważać na słowo i nie przysięgać gdy nie mamy na to wpływu co się faktycznie stanie. To jest wskazówka, że każda wypowiedziana przez nas przysięga jest podstawą do postawienia nas przed sądem, aby sprawdzić w jakim stopniu sie z niej wywiązaliśmy (tzn ten komu przysięgaliśmy może nas postawić przed sądem jeśli uzna że nie dotrzymaliśmy przysięgi)
No i o tym co pisałem wyżej, żeby nie dawać powodu innym aby rzucili na nas oskarżenie przed Bogiem i jeśli będziemy próbować się pogodzić z naszym przeciwnikiem za nim staniemy przed sądem to może to świadczyć na naszą korzyść. Zwłaszcza wtedy gdy przyjmiemy nazwijmy to warunki "ugody" nawet gdy nie będą one dla nas korzystne (patrz werset 40) jest to pewnego rodzaju wskazówka, że nie będziemy stawać przed sądem, gdy odpowiednio i z nawiązką zadośćuczynimy za swoje przewinienia.
Nowego wymiaru moim zdaniem nabierają błogosławieństwa które Isus wypowiada w tym kazaniu na górze z początku tego rozdziału, otóż wydaje mi się że Isus mówi właśnie o tym, że Ci których wymienił w tych błogosławieństwach nie staną przed sądem i z tego właśnie powodu są błogosławieni czyli szczęśliwi.
To są najprawdopodobniej ci, którzy nie będą sądzeni gdyż nie będzie podstaw do postawienia ich przed sądem za swoje życie. Dlatego będą nazwani błogosławionymi i szczęśliwymi. Czy wyobrażacie sobie większą radość na sądzie niż to że sędzia uzna, że nie ma podstaw do wytoczenia wam procesu????
Moim zdaniem cały rozdział 5, 6 i 7 daje wskazówki jak uniknąć nie tyle sądu, ale samego procesu o którym tak obrazowo wspominał na początku Henryk.
Owszem ja powiem szczerze, że również nie mam 100 procentowej pewności co do tłumaczeń (nie co do samej ewangelii) ew. Jana i zawsze jeśli mam wątpliwości to konfrontuje ją z ew Mateusza, gdyż do tej mam większe zaufanie. I w tej kwestii jak podał wczesniej Henryk potwierdzenie pewne jest. Ale moim zdaniem, te słowa nawet tak przetłumaczone nie są aż tak bardzo pozbawione sensu. A to ze względu na ten fragment:
J 1
(14) A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Moim zdaniem o to ciało chodzi. O słowo które stało się ciałem, tym własnie mamy się karmić a nie chlebem który symbolizuje ciało i jest elementem czarów. Karmić się ciałem Chrystusa, czyli korzystać z Jego wcielenia, z tego co jako cielesny człowiek uczynił na ziemi, czyli głosił słowo samego Boga, które daje życie. Isus dał nam instrukcję na czas gdy jesteśmy pod władaniem śmierci i gwarantuje, że każdy kto skorzysta z tej instrukcji będzie żył i śmierć nad nim nie zapanuje. Tak więc mamy się karmić Jego ciałem, czyli objawionym słowem które objawiał jako człowiek chodzący po ziemi. Sam dalej powtórzył, że nie chodzi mu o ciało które jest chlebem w naszym pojęciu:
J 6
(31) Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli.
(32) Wtedy rzekł im Isus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba.
(33) Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot.
(34) Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba!
(35) Odpowiedział im Isus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.
(36) Lecz powiedziałem wam: Nie wierzycie, chociaż widzieliście mnie.
(37) Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz;
(38) Zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby wypełniać wolę swoją, lecz wolę tego, który mnie posłał.
(39) A to jest wola tego, który mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co mi dał, nic nie stracił, lecz wskrzesił to w dniu ostatecznym.
(40) A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym.
Cały ten rozdział tłumaczy o co chodzi z tym chlebem. Chleb w naszym pojęciu to podstawowy artykuł, który zapewnia przeżycie. I takie było zadanie dane Isusowi przez Ojca. Aby nic nie stracił z tego co mu Ojciec dał, ale aby zapewnił temu życie. Wolą Ojca jest aby każdy kto uzna władzę Isusa i skorzysta z Jego wskazówek był przywrócony do życia lub zachowany przy życiu, Chrystus całą swoją misją na ziemi jest odpowiedzialny za zachowanie Izraela przy życiu jak codzienny chleb dla nas, który nam zapewnia że nie umrzemy z głodu. Ten kto korzysta z objawionego życia Chrystusa, ten będzie żył.
J 6
(51) Ja jestem chlebem żywota, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata.
Jest chlebem życia który zstąpił z nieba. Jak manna która Bóg dał Izraelitom na pustyni. Tak teraz Bóg dał prawdziwą mannę, która daje życie i nie pozwala nam umrzeć na "pustyni" na której żyjemy. Żyjemy teraz na pustyni słowa Bożego, nigdzie go nie doświadczamy w naszym życiu, ale jest ono dostępne w słowie Bożym które w głównej mierze na nasze czasy objawił nam Chrystus.
ALE WRACAJĄC DO SĄDU
"Jedni powstaną do żywota, a inni na sąd"
To zdanie wydaje się oczywiste. Ponieważ do sądu będą nas podawać inni!!!!!
Jeśli nie znajdzie się nikt kto by nas podał do sądu, wtedy najprawdopodobniej przed sądem nie staniemy, albo raczej staniemy, ale sędzia nie znajdzie podstaw aby nas poddać procesowi sądowemu. Aby stanąć przed sądem musi cię ktoś przed sądem postawić. Na sąd poda cię albo ktoś komu wyrządziłeś krzywdę, albo że tak powiem trafisz tam z urzędu, za złamanie prawa. Mówi o tym Isus
Mt 5
(25) Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w drodze, aby cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia słudze, i abyś nie został wtrącony do więzienia.
To jest idea sądu. Dobrze żyć z innymi, aby nikt nie miał przeciw tobie sprawy która mogłaby zaważyć na tobie. Ciągle żyjąc jesteśmy jeszcze w drodze, dopóki żyjemy możemy jeszcze próbować "dogadać się" z kimś kto może mieć coś przeciwko nam.
Ale sprawa sądu jest szersza, można pod sąd trafić z innych powodów:
Mt 5
(18) Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie.
(19) Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios.
(20) Albowiem powiadam wam: Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios
(21) Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd.
(22) A ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego bez przyczyny, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień Gehenny.
(23) Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie,
(24) Zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój.
(25) Pogódź się rychło z przeciwnikiem swoim, póki jesteś z nim w drodze, aby cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia słudze, i abyś nie został wtrącony do więzienia.
(26) Zaprawdę powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż oddasz ostatni grosz.
(27) Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył.
(28) A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim.
(29) Jeśli tedy prawe oko twoje gorszy cię, wyłup je i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby całe ciało twoje miało pójść do Gehenny.
(30) A jeśli prawa ręka twoja cię gorszy, odetnij ją i odrzuć od siebie, albowiem będzie pożyteczniej dla ciebie, że zginie jeden z członków twoich, niż żeby miało całe ciało twoje znaleźć się w Gehenny.
(31) Powiedział też: Ktokolwiek by opuścił żonę swoją, niech jej da list rozwodowy.
(32) A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży.
(33) Słyszeliście także, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, ale dotrzymasz Panu przysiąg swoich.
(34) A Ja wam powiadam, abyście w ogóle nie przysięgali ani na niebo, gdyż jest tronem Boga,
(35) Ani na ziemię, gdyż jest podnóżkiem stóp jego, ani na Jerozolimę, gdyż jest miastem wielkiego króla;
(36) Ani na głowę swoją nie będziesz przysięgał, gdyż nie możesz uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym.
(37) Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego.
(38) Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb.
(39) A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi.
(40) A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz.
(41) A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie.
(42) Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się.
(43) Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego.
(44) A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują.
(45) Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
(46) Bo jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż macie zapłatę? Czyż i celnicy tego nie czynią?
(47) A jeślibyście pozdrawiali tylko braci waszych, cóż osobliwego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
(48) Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz, który jest w niebie doskonały jest.
Moim zdaniem to jest instrukcja dana nam przez Boga (sędziego) ustami Jego Syna jak nie podpaść pod sąd!!!!!
Trzeba dążyć do ideału aby być synami Boga którzy nie podpadną pod sąd.
Trzeba nam odrzucać od siebie to co nas prowadzi do łamania prawa (ręka oko itp.) czyli rzeczy nawet dla nas bardzo ważne. Trzeba uważać na słowo i nie przysięgać gdy nie mamy na to wpływu co się faktycznie stanie. To jest wskazówka, że każda wypowiedziana przez nas przysięga jest podstawą do postawienia nas przed sądem, aby sprawdzić w jakim stopniu sie z niej wywiązaliśmy (tzn ten komu przysięgaliśmy może nas postawić przed sądem jeśli uzna że nie dotrzymaliśmy przysięgi)
No i o tym co pisałem wyżej, żeby nie dawać powodu innym aby rzucili na nas oskarżenie przed Bogiem i jeśli będziemy próbować się pogodzić z naszym przeciwnikiem za nim staniemy przed sądem to może to świadczyć na naszą korzyść. Zwłaszcza wtedy gdy przyjmiemy nazwijmy to warunki "ugody" nawet gdy nie będą one dla nas korzystne (patrz werset 40) jest to pewnego rodzaju wskazówka, że nie będziemy stawać przed sądem, gdy odpowiednio i z nawiązką zadośćuczynimy za swoje przewinienia.
Nowego wymiaru moim zdaniem nabierają błogosławieństwa które Isus wypowiada w tym kazaniu na górze z początku tego rozdziału, otóż wydaje mi się że Isus mówi właśnie o tym, że Ci których wymienił w tych błogosławieństwach nie staną przed sądem i z tego właśnie powodu są błogosławieni czyli szczęśliwi.
Mat 5
(3) Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios.
(4) Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
(5) Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię.
(6) Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
(7) Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
(8 ) Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
(9) Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani.
(10) Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios.
(11) Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie!
To są najprawdopodobniej ci, którzy nie będą sądzeni gdyż nie będzie podstaw do postawienia ich przed sądem za swoje życie. Dlatego będą nazwani błogosławionymi i szczęśliwymi. Czy wyobrażacie sobie większą radość na sądzie niż to że sędzia uzna, że nie ma podstaw do wytoczenia wam procesu????
Moim zdaniem cały rozdział 5, 6 i 7 daje wskazówki jak uniknąć nie tyle sądu, ale samego procesu o którym tak obrazowo wspominał na początku Henryk.
_________________
Iz 45, 22 Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego.
- Iraeneus
- Liczba postów : 585
Join date : 16/03/2016
Skąd : Lubelskie
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 04:02
Efraimito jak zawsze na poziomie to wszystko wyłożyłeś.
Dla jasności ja nie mam problemów jako były katolik z mszą. Ja już nie chodzę z całego serca na to . I tylko z przymusu, bo żona każe chodzę ale jasno jeje akcentuje co to za wiara która zmusza kogoś do chodzenia wbrew jego woli.
Taka moja nowa ewagelizacja Nie mogę nie chodzić bo mi się małżeństwo rozpadnie
Wracając do sądu to jest niesamowite jak to wyłożyłeś
W zasadzie to jest to co niby nam zawsze było powtarzane że będziemy sądzeni z naszych czynów ale mając na uwadze cały proces to istotni są osoby oskarżenia z którymi zawsze możemy dojść do porozumienia.
Coś nie samowitego!!! a u nas w Polsce tylko sądy mało kto chce dojść do porozumienia.
Dla jasności ja nie mam problemów jako były katolik z mszą. Ja już nie chodzę z całego serca na to . I tylko z przymusu, bo żona każe chodzę ale jasno jeje akcentuje co to za wiara która zmusza kogoś do chodzenia wbrew jego woli.
Taka moja nowa ewagelizacja Nie mogę nie chodzić bo mi się małżeństwo rozpadnie
Wracając do sądu to jest niesamowite jak to wyłożyłeś
W zasadzie to jest to co niby nam zawsze było powtarzane że będziemy sądzeni z naszych czynów ale mając na uwadze cały proces to istotni są osoby oskarżenia z którymi zawsze możemy dojść do porozumienia.
Coś nie samowitego!!! a u nas w Polsce tylko sądy mało kto chce dojść do porozumienia.
_________________
Mt 22:37-39 Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
- Kasia
- Liczba postów : 1213
Join date : 18/03/2015
Skąd : Tarnów
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 09:44
Iraeneus napisał:
Dla jasności ja nie mam problemów jako były katolik z mszą. Ja już nie chodzę z całego serca na to . I tylko z przymusu, bo żona każe chodzę ale jasno jeje akcentuje co to za wiara która zmusza kogoś do chodzenia wbrew jego woli.
Taka moja nowa ewagelizacja Nie mogę nie chodzić bo mi się małżeństwo rozpadnie :cry
Bardzo nie dobrze Irek.
Stawiasz małżeństwo ponad Boga.
Ufając Bogu i stawiając na swoim nie chodząc do kościoła Bóg nie dopuścił by na rozpad twojego związku.
Może nawet przyczyniłby się do szybszego nawrócenia twojej żony.
Pamiętaj Bóg jest Bogiem zazdrosnym i to w dobrym znaczeniu tego słowa.
Na pewno nie jestes jedyny w takiej sytuacji ale im więcej posłuszeństwa tym więcej łask.
Warto się nad tym dobrze zastanowić.
...choć żebyś nie pomyślał-swoją belkę we własnym oku też widzę
_________________
"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy"
- efraimita
- Liczba postów : 292
Join date : 27/01/2016
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 10:12
Kasiu, póki co nie stawiałbym sprawy aż tak ostro i nie ganił Iraeneusa że tak postępuje. Sądzę, że masz rację co do błogosławieństw których Bóg udziela za podejmowanie odpowiednich decyzji, zresztą jestem tego najlepszym przykładem. Kiedyś też nie widziałem możliwości aby nie chodzić do kościoła, ale jednak po postawieniu sprawy jasno, że nie będę tam chodził, sprawy potoczyły sie tak, że dziś nawet nie ma tematu w domu kościoła świąt czy komuni syna. Za to jestem Bogu wdzięczny, ale daleki jestem od tego, aby mówić, że ktoś stawia rodzinę ponad Boga.
Jeśli żona nie jest złoczyńcą jawnie i świadomie bluźniącym Bogu, to raczej powinniśmy wziąć wzgląd na naszą sytuację niewoli i przede wszystkim nie doprowadzać do konfliktów. Czasami wykazanie się pewną cierpliwością co do osoby towarzyszącej w naszym życiu nie jest oznaką stawiania jej ponad Boga, ale właśnie zaufania do Boga, że pomimo naszej bezradności w tej kwestii chcemy być tymi którzy czynią pokój i ufamy, że Bóg da nam możliwość aby dotrzeć do takiej osoby. Powiedzcie sami, jaki efekt daje zapalczywe i zajadłe stawianie na swoim? Czy jest to postawa która promował Chrystus? I czy macie takie doświadczenie, że taką postawą jesteście w stanie kogoś nawrócić?
Jestem pewien, że prędzej czy później Bóg pobłogosławi Iraeneusowi w jego "potyczce". Jestem też pewien, że gdyby stanął przed wyborem żona czy Bóg nie wahałby się co wybrać. I jestem pewien, że Iraeneus czyni odpowiednie kroki ku temu aby w końcu doprowadzić do tego aby jego żona zrozumiała swój błąd, ale każdy musi w swoim sercu rozróżnić jak można dotrzeć do drugiej osoby. Wiem że pokorą i uniżeniem więcej można osiągnąć niż tocząc wojny.
Tak jak powiedziałem każdy ma swoją drogę dotarcia do celu, najważniejsze to robić cokolwiek, a nawet jeśli robimy źle będziemy w stanie to ocenić po efektach jakie nam to działanie przynosi. Kasiu wykażmy się większym zaufaniem do naszych braci. Jeśli Iraeneus stwierdzi że przyszedł czas na bardziej radykalne działanie, to na pewno takie działania podejmie
Chociaż z drugiej strony nie chcę ganić Kasi za to co pisze, bo czasami takie napomnienie daje nam do myślenia i pod wpływem takiego impulsu jesteśmy w stanie coś zmienić w życiu. Więc pisze ten post tylko po to, aby nie wybuchła kolejna niepotrzebna dyskusja, która by kogoś mogła zgorszyć lub niepotrzebnie zranić
Niech nam wszystkim błogosławi Bóg Izraela, nasz Bóg i niech nam dopomaga zmieniać nasze otoczenie, pozdrawiam
Jeśli żona nie jest złoczyńcą jawnie i świadomie bluźniącym Bogu, to raczej powinniśmy wziąć wzgląd na naszą sytuację niewoli i przede wszystkim nie doprowadzać do konfliktów. Czasami wykazanie się pewną cierpliwością co do osoby towarzyszącej w naszym życiu nie jest oznaką stawiania jej ponad Boga, ale właśnie zaufania do Boga, że pomimo naszej bezradności w tej kwestii chcemy być tymi którzy czynią pokój i ufamy, że Bóg da nam możliwość aby dotrzeć do takiej osoby. Powiedzcie sami, jaki efekt daje zapalczywe i zajadłe stawianie na swoim? Czy jest to postawa która promował Chrystus? I czy macie takie doświadczenie, że taką postawą jesteście w stanie kogoś nawrócić?
Jestem pewien, że prędzej czy później Bóg pobłogosławi Iraeneusowi w jego "potyczce". Jestem też pewien, że gdyby stanął przed wyborem żona czy Bóg nie wahałby się co wybrać. I jestem pewien, że Iraeneus czyni odpowiednie kroki ku temu aby w końcu doprowadzić do tego aby jego żona zrozumiała swój błąd, ale każdy musi w swoim sercu rozróżnić jak można dotrzeć do drugiej osoby. Wiem że pokorą i uniżeniem więcej można osiągnąć niż tocząc wojny.
Tak jak powiedziałem każdy ma swoją drogę dotarcia do celu, najważniejsze to robić cokolwiek, a nawet jeśli robimy źle będziemy w stanie to ocenić po efektach jakie nam to działanie przynosi. Kasiu wykażmy się większym zaufaniem do naszych braci. Jeśli Iraeneus stwierdzi że przyszedł czas na bardziej radykalne działanie, to na pewno takie działania podejmie
Chociaż z drugiej strony nie chcę ganić Kasi za to co pisze, bo czasami takie napomnienie daje nam do myślenia i pod wpływem takiego impulsu jesteśmy w stanie coś zmienić w życiu. Więc pisze ten post tylko po to, aby nie wybuchła kolejna niepotrzebna dyskusja, która by kogoś mogła zgorszyć lub niepotrzebnie zranić
Niech nam wszystkim błogosławi Bóg Izraela, nasz Bóg i niech nam dopomaga zmieniać nasze otoczenie, pozdrawiam
_________________
Iz 45, 22 Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego.
- Kasia
- Liczba postów : 1213
Join date : 18/03/2015
Skąd : Tarnów
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 10:29
Nie mogę nic pomyśleć aby napisać że mogę się z tobą nie zgodzić bo według mnie masz rację patrząc na to z drugiej strony.
Odrazu przychodzi mi na myśl jeden z naszych braci który poróżniony jest z ojcem ze względu na poglądy a mianowicie Obserwator.
Wybrał Boga i jak widzimy jego posty świadczą że warto...warto trzymać Prawdę i jej bronić.
Osobiście jestem zdania że pewnego dnia "rzucą się sobie w ramiona".
Odrazu przychodzi mi na myśl jeden z naszych braci który poróżniony jest z ojcem ze względu na poglądy a mianowicie Obserwator.
Wybrał Boga i jak widzimy jego posty świadczą że warto...warto trzymać Prawdę i jej bronić.
Osobiście jestem zdania że pewnego dnia "rzucą się sobie w ramiona".
_________________
"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy"
- efraimita
- Liczba postów : 292
Join date : 27/01/2016
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 10:48
Również uważam że masz rację
Ale sprawa z Kamilem jest chyba nieco inna. Z tego co opowiadał Kamil to jego tato go oszukiwał. I nie uważam, żeby w przypadku Kamila akurat sprawa z jego ojcem była kluczem do Bożego błogosławieństwa więc takie stawianie sprawy jest trochę uproszczeniem
A poza tym musimy pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy!!!
Iraeneus, jak zresztą każdy z nas przysięgał swojemu współmałżonkowi, że będzie z nim żył. Jeżeli Iraeneus uważa, że to co zrobi w kwestii pójścia czy też nie do kościoła może zaważyć na jego małżeństwie, to chyba pomny na swoją przysięgę nie może być winnym jej złamania i rozpadu jego małżeństwa. Inną kwestia jest to jak się sprawa ma w rzeczywistości, ale to już nie nam rozsądzać.
Przysięgi to ważna rzecz a Isus ostrzega nas że łamanie przysięgi pociąga za sobą możliwość postawienia nas pod sąd, więc nie jest to błaha sprawa. Nie ważne że przysięgi dokonuje się w kościele, przysięgasz drugiej osobie i takiej przysięgi jesteś zobowiązany dopełnić.
Podsumowując, jeżeli żona Iraeneusa to nie jest zło wcielone to jaką drogą podąża Iraeneus, aby ją doprowadzić do prawdy jest sprawą między nim jego żoną i Bogiem
Trzeba mieć na względzie że relacja między żoną a mężem jest inaczej obwarowana niż każda inna relacja na ziemi. Nie można porównać tej relacji nawet do relacji z rodzicami. Mąż i żona stanowią jedno ciało. Więc trzeba odpowiednio się obchodzić z własnym ciałem i próbować je uratować wszelkimi możliwymi sposobami. Dopiero jak stwierdzimy że ta część ciała nam przeszkadza w zbawieniu wtedy musimy ją od siebie odrzucić, bo lepiej jest wejść kalekim do królestwa niż w pełni sił zostać z niego wyrzuconym.
Ale sprawa z Kamilem jest chyba nieco inna. Z tego co opowiadał Kamil to jego tato go oszukiwał. I nie uważam, żeby w przypadku Kamila akurat sprawa z jego ojcem była kluczem do Bożego błogosławieństwa więc takie stawianie sprawy jest trochę uproszczeniem
A poza tym musimy pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy!!!
Iraeneus, jak zresztą każdy z nas przysięgał swojemu współmałżonkowi, że będzie z nim żył. Jeżeli Iraeneus uważa, że to co zrobi w kwestii pójścia czy też nie do kościoła może zaważyć na jego małżeństwie, to chyba pomny na swoją przysięgę nie może być winnym jej złamania i rozpadu jego małżeństwa. Inną kwestia jest to jak się sprawa ma w rzeczywistości, ale to już nie nam rozsądzać.
Przysięgi to ważna rzecz a Isus ostrzega nas że łamanie przysięgi pociąga za sobą możliwość postawienia nas pod sąd, więc nie jest to błaha sprawa. Nie ważne że przysięgi dokonuje się w kościele, przysięgasz drugiej osobie i takiej przysięgi jesteś zobowiązany dopełnić.
Podsumowując, jeżeli żona Iraeneusa to nie jest zło wcielone to jaką drogą podąża Iraeneus, aby ją doprowadzić do prawdy jest sprawą między nim jego żoną i Bogiem
Trzeba mieć na względzie że relacja między żoną a mężem jest inaczej obwarowana niż każda inna relacja na ziemi. Nie można porównać tej relacji nawet do relacji z rodzicami. Mąż i żona stanowią jedno ciało. Więc trzeba odpowiednio się obchodzić z własnym ciałem i próbować je uratować wszelkimi możliwymi sposobami. Dopiero jak stwierdzimy że ta część ciała nam przeszkadza w zbawieniu wtedy musimy ją od siebie odrzucić, bo lepiej jest wejść kalekim do królestwa niż w pełni sił zostać z niego wyrzuconym.
_________________
Iz 45, 22 Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego.
- Lotion
- Liczba postów : 215
Join date : 16/12/2015
Skąd : Warszawa
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 11:24
i w tym problem..
gdzie jest ta granica kiedy wiesz, że już nie możesz nic zrobić i trzeba odciąć "gnijące ciało"
Można walczyć, ale nie za wszelka cenę staje się przed dylematem żona czy dzieci, po której stronie stanąć, czego Bóg od nas oczekuje?
Gdy żona staje na naszej drodze do przestrzegania Bożego Prawa, wszelkich nauk Isusa twierdząc, że nie są one w życiu potrzebne to co wtedy?
Najpierw Bóg potem ludzie. Jeżeli druga strona nie wypełnia choć trochę przysięgi i obowiązków jej nadanych i nie ma możliwości porozumienia. Nie ma innego wyjścia! Odcinasz to co gnije i jest nie do uratowania, tak jak z drzewami w sadzie...
Najważniejsze, żeby w stosunku do takiej osoby mieć serce czyste bez uprzedzeń, nienawiści czy żalu, a na sądzie Bóg oceni sprawiedliwie nasze czyny i decyzje.
gdzie jest ta granica kiedy wiesz, że już nie możesz nic zrobić i trzeba odciąć "gnijące ciało"
Można walczyć, ale nie za wszelka cenę staje się przed dylematem żona czy dzieci, po której stronie stanąć, czego Bóg od nas oczekuje?
Gdy żona staje na naszej drodze do przestrzegania Bożego Prawa, wszelkich nauk Isusa twierdząc, że nie są one w życiu potrzebne to co wtedy?
Najpierw Bóg potem ludzie. Jeżeli druga strona nie wypełnia choć trochę przysięgi i obowiązków jej nadanych i nie ma możliwości porozumienia. Nie ma innego wyjścia! Odcinasz to co gnije i jest nie do uratowania, tak jak z drzewami w sadzie...
Najważniejsze, żeby w stosunku do takiej osoby mieć serce czyste bez uprzedzeń, nienawiści czy żalu, a na sądzie Bóg oceni sprawiedliwie nasze czyny i decyzje.
_________________
Mateusza 10:22 Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Psalm 139:23 Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz, czy jestem na drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną!
- Kasia
- Liczba postów : 1213
Join date : 18/03/2015
Skąd : Tarnów
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 12:24
Nie moim celem było by wgłębiać się w życie jednego czy drugiego brata.
Chciałam tylko podkreślić na przykładzie Irka że czasami można się zastanowić nad korzyściami wypływającymi z łaski Boga gdy przestrzega się Jego praw.
Wychodzę jedynie z założenia że "kompromisy" nie dają dobrego owocu czyli np.ja zawieszę tylko jeden bałwochwalczy obrazeczek tylko po to by mąż z tego powodu mnie porzucił(a wierzcie była wojna w domu)
Kompromisy z ludźmi owszem ale czy z Panem Bogiem?
Ktoś pomyśli "cel uświęca środki"
Będę brała udział w bałwochwalstwie a z czasem przekonam męża.
Tylko czy w tym przypadku Bóg da mi tyle czasu?
To jest doktryna szatańska która towarzyszyła mi życiu i z doświadczenia wiem że przyniosła mi wiele goryczy,rozczarowań i wyrzutów sumienia.
Jednak rozumię was i nie mam najmniejszego zamiaru was czy kogokolwiek pouczać.
Chciałam tylko podkreślić na przykładzie Irka że czasami można się zastanowić nad korzyściami wypływającymi z łaski Boga gdy przestrzega się Jego praw.
Wychodzę jedynie z założenia że "kompromisy" nie dają dobrego owocu czyli np.ja zawieszę tylko jeden bałwochwalczy obrazeczek tylko po to by mąż z tego powodu mnie porzucił(a wierzcie była wojna w domu)
Kompromisy z ludźmi owszem ale czy z Panem Bogiem?
Ktoś pomyśli "cel uświęca środki"
Będę brała udział w bałwochwalstwie a z czasem przekonam męża.
Tylko czy w tym przypadku Bóg da mi tyle czasu?
To jest doktryna szatańska która towarzyszyła mi życiu i z doświadczenia wiem że przyniosła mi wiele goryczy,rozczarowań i wyrzutów sumienia.
Jednak rozumię was i nie mam najmniejszego zamiaru was czy kogokolwiek pouczać.
_________________
"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy"
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 12:38
Jana 1 napisał:(14) A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Ten termin oznacza, że słowo jakie dał Bóg prorokom odnośnie Mesjasza spełniło się w osobie Isusa.
Słowo staje się ciałem oznacza, że dana obietnica zostaje spełniona.
Jeść ciało Isusa należy rozumieć jako wypełnianie prawa Bożego i nauk Isusa jego słów.
Właśnie w rozdziale 1 ewangelii Jana podano nam w jaki sposób należy rozumieć słowa o spożywaniu ciała Isusa.
Ewangelia Jana jest pełna idiomów i symboliki dlaczego???
Ponieważ jak zauważył Henryk w Judasza wszedł sam szatan w celu szpiegowania Syna
Bożego. Dlatego Isus mówił swoim uczniom kodem który oni tylko rozumieli a nie szatan.
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 13:16
Są pewne kwestie, o których trzeba wspomnieć a moim zdaniem są ważne.
Nasz stosunek do Boga polega na wierności... dozgonnej. Ekstremalnym przykładem jest 666. Za oddanie hołdu Bestii po jakąkolwiek postacią karą jest wieczna śmierć.
Nie twierdzę, że pójście do kościoła jest oddaniem chwały Bestii ale... jest blisko, jeżeli wiemy czym jest msza i kogo Kościół wielbi.!
Miałem taki dylemat kilkakrotnie, kiedy musiałem iść do kościoła. Przez kilka lat robiłem zdjęcia pół zawodowo, czasami w kościołach. Byłem już ŚJ i miałem wybór. Albo dorabiać sobie zdjęciami będąc neutralnym albo pozostawić to zajęcie.
Więc uprzedzałem klientów, że w kościele nie będę brał udziału w mszy, nie będę klękał ani przed ołtarzem ani przed czymkolwiek.
Z czasem postawiłem sprawę jeszcze bardziej drastycznie i powiedziałem, że do kościoła nie wejdę na chrzciny, jako na czysto fałszywy obrządek, ale na śluby chodziłem a zwłaszcza na wesela mnie często wołano.
Ostatnio, kilkanaście lat temu zmarł mój znajomy, znany wielu słuchaczom radia w Polsce (Lato z Radiem) Włodzimierz Kurek i byłem jako ŚJ na jego pogrzebie. Nie pamiętam czy jeszcze byłem ŚJ czy już nie.
Stałem jak mur na tyle kościoła i nie zwracałem uwagi na jakiekolwiek rytuały. Oddawałem w ten sposób ostatnią posługę dobremu koledze i nie myślę, że to robiąc naraziłem się na gniew Boga. Zwłaszcza, że ludzie mnie znający wiedzieli co, jak i dlaczego tak robię i w rytuały się nie mieszam i nie mam dla rytuałów szacunku i wyraźnie to okazywałem w taki sposób, aby innym nie przeszkadzać, ale sam byłem neutralny.
Nadmienię, że w Prawie mamy werset, który mówi o konieczności przyprowadzeniu wyjątkowego syna, który krzywdzi innych i bluźni Bogu przed starszych, którzy po ostrzeżeniach musieli wykonać na nim wyrok śmierci, jeżeli nie zmienił swego postępowania.
A rodzice MUSIELI o tym poinformować sędziów Izraela.
Sprawa jest więc poważna i zbytnio nie można iść na kompromis.
W podanym przykładzie przez Iraeneusa mały kompromis jest możliwy. Można pójść do kościoła ale kategorycznie unikać udziału w owych szatańskich rytuałach.
Trzeba postawić sprawę jasno przed rodziną i podać, że idzie się na mały kompromis, ale aby rodzina nie nalegała na uczestnictwo w rytuałach czy modlitwach. Można zaznaczyć, że skoro mąż poszedł w jednej sprawie na kompromis, żona także powinna pójść na kompromis i zrezygnować z wywierania dalszej presji.
Przebranie się za Mikołaja to już jest poważna obraza Boga i złamanie 1-szego Przykazania.
Nie wiem czy wielu zdaje sobie sprawę, do czego służą dzwony kościelne?
Zwołują demony na ucztę duchową. Dzwony czy brzmiące podobnie wschodnie instrumenty w niemal wszystkich religiach pełnią podobną rolę.
Warto o tym wiedzieć i w miarę możliwości unikać takich okazji.
Trzeba zrozumieć ważność Prawa.
Przez Prawo człowiek będzie żył wiecznie. Bezprawie powoduje śmierć.
Nie można żyć według przysłowia - Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek.
Dlatego właśnie założyłem talki temat, abyśmy pewne rzeczy zrozumieli. Byłem przez 20 ŚJ i widziałem wiele, ale nie pamiętam, czy widziałem jedno uczciwe mieszane małżeństwo, które się rozpadło z powodu różnic religijnych.
A widziałem wiele.
W wielu przypadkach musimy za zbawienie zapłacić określoną cenę.
Warto takie sprawy rozważać z modlitwą i postępować w taki sposób, aby Boga nie znieważać uczestnictwem szatańskich rytuałach.
Czasami wybór jest bardzo trudny!
Nasz stosunek do Boga polega na wierności... dozgonnej. Ekstremalnym przykładem jest 666. Za oddanie hołdu Bestii po jakąkolwiek postacią karą jest wieczna śmierć.
Nie twierdzę, że pójście do kościoła jest oddaniem chwały Bestii ale... jest blisko, jeżeli wiemy czym jest msza i kogo Kościół wielbi.!
Miałem taki dylemat kilkakrotnie, kiedy musiałem iść do kościoła. Przez kilka lat robiłem zdjęcia pół zawodowo, czasami w kościołach. Byłem już ŚJ i miałem wybór. Albo dorabiać sobie zdjęciami będąc neutralnym albo pozostawić to zajęcie.
Więc uprzedzałem klientów, że w kościele nie będę brał udziału w mszy, nie będę klękał ani przed ołtarzem ani przed czymkolwiek.
Z czasem postawiłem sprawę jeszcze bardziej drastycznie i powiedziałem, że do kościoła nie wejdę na chrzciny, jako na czysto fałszywy obrządek, ale na śluby chodziłem a zwłaszcza na wesela mnie często wołano.
Ostatnio, kilkanaście lat temu zmarł mój znajomy, znany wielu słuchaczom radia w Polsce (Lato z Radiem) Włodzimierz Kurek i byłem jako ŚJ na jego pogrzebie. Nie pamiętam czy jeszcze byłem ŚJ czy już nie.
Stałem jak mur na tyle kościoła i nie zwracałem uwagi na jakiekolwiek rytuały. Oddawałem w ten sposób ostatnią posługę dobremu koledze i nie myślę, że to robiąc naraziłem się na gniew Boga. Zwłaszcza, że ludzie mnie znający wiedzieli co, jak i dlaczego tak robię i w rytuały się nie mieszam i nie mam dla rytuałów szacunku i wyraźnie to okazywałem w taki sposób, aby innym nie przeszkadzać, ale sam byłem neutralny.
Nadmienię, że w Prawie mamy werset, który mówi o konieczności przyprowadzeniu wyjątkowego syna, który krzywdzi innych i bluźni Bogu przed starszych, którzy po ostrzeżeniach musieli wykonać na nim wyrok śmierci, jeżeli nie zmienił swego postępowania.
A rodzice MUSIELI o tym poinformować sędziów Izraela.
Sprawa jest więc poważna i zbytnio nie można iść na kompromis.
W podanym przykładzie przez Iraeneusa mały kompromis jest możliwy. Można pójść do kościoła ale kategorycznie unikać udziału w owych szatańskich rytuałach.
Trzeba postawić sprawę jasno przed rodziną i podać, że idzie się na mały kompromis, ale aby rodzina nie nalegała na uczestnictwo w rytuałach czy modlitwach. Można zaznaczyć, że skoro mąż poszedł w jednej sprawie na kompromis, żona także powinna pójść na kompromis i zrezygnować z wywierania dalszej presji.
Przebranie się za Mikołaja to już jest poważna obraza Boga i złamanie 1-szego Przykazania.
Nie wiem czy wielu zdaje sobie sprawę, do czego służą dzwony kościelne?
Zwołują demony na ucztę duchową. Dzwony czy brzmiące podobnie wschodnie instrumenty w niemal wszystkich religiach pełnią podobną rolę.
Warto o tym wiedzieć i w miarę możliwości unikać takich okazji.
Trzeba zrozumieć ważność Prawa.
Przez Prawo człowiek będzie żył wiecznie. Bezprawie powoduje śmierć.
Nie można żyć według przysłowia - Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek.
Dlatego właśnie założyłem talki temat, abyśmy pewne rzeczy zrozumieli. Byłem przez 20 ŚJ i widziałem wiele, ale nie pamiętam, czy widziałem jedno uczciwe mieszane małżeństwo, które się rozpadło z powodu różnic religijnych.
A widziałem wiele.
W wielu przypadkach musimy za zbawienie zapłacić określoną cenę.
Czasami ceną jest nawet nasze życie, które Muzułmanie tracą, aby je potem odzyskać.
Warto takie sprawy rozważać z modlitwą i postępować w taki sposób, aby Boga nie znieważać uczestnictwem szatańskich rytuałach.
Czasami wybór jest bardzo trudny!
_________________
Mateusza 24:22 A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota,
lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni.
----------------------------------------------------------------------------------------
henrykubik@gmx.com
http://www.zbawienie.com http://www.proroctwa.com
https://www.youtube.com/thewordwatcher
https://www.youtube.com/HenryKubik
- Kasia
- Liczba postów : 1213
Join date : 18/03/2015
Skąd : Tarnów
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 14:01
efraimita napisał:Również uważam że masz rację
Iraeneus, jak zresztą każdy z nas przysięgał swojemu współmałżonkowi, że będzie z nim żył. Jeżeli Iraeneus uważa, że to co zrobi w kwestii pójścia czy też nie do kościoła może zaważyć na jego małżeństwie, to chyba pomny na swoją przysięgę nie może być winnym jej złamania i rozpadu jego małżeństwa. Inną kwestia jest to jak się sprawa ma w rzeczywistości, ale to już nie nam rozsądzać.
Przysięgi to ważna rzecz a Isus ostrzega nas że łamanie przysięgi pociąga za sobą możliwość postawienia nas pod sąd, więc nie jest to błaha sprawa. Nie ważne że przysięgi dokonuje się w kościele, przysięgasz drugiej osobie i takiej przysięgi jesteś zobowiązany dopełnić.
.
Tak brzmi przysięga małżeńska.
"Ja ...(imię pana młodego) biorę Ciebie...(imię panny młodej) za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Nikt z nas nie przysięgał że bedzie chodził do kościoła.
W tym przypadku dlaczego przysięga ma tyczyć Irka a nie jego żony.
Tym bardziej -to ona jest katoliczką,to ona chodzi do kościoła i to ona powinna się dostosować do przysięgi skoro Irek ma obawy jakie ma.
_________________
"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy"
- efraimita
- Liczba postów : 292
Join date : 27/01/2016
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 21:22
Kasiu masz rację, nie neguję tego co mówisz i nie chcę bronic przegranej sprawy. Ja osobiście postąpiłem tak jak piszesz i nie zważałem na nic, przestałem tam chodzić zaraz jak tylko do mnie dotarło czym to jest i również mogę zaświadczyć że odbiło się to pozytywnie na moim życiu, choć początek nie był łatwy.
Chodzi mi tylko o to, abyśmy byli dla siebie trochę bardziej wyrozumiali i cierpliwi. Nie używali od razu tak górnolotnych słów jak to, że stawia się rodzinę ponad Boga. Tak stawiając sprawę większość z nas musiała by się dziś wyrzec rodziny dając niezbyt chlubne świadectwo.
Moim zdaniem to jeszcze nie jest czas na takie działania. Z resztą sam mogę znowu dać przykład mojej żony. Też na początku musiałem iść na wiele ustępstw i miałem wyrzuty, że nie staję po stronie Boga. Ale Bóg mi pobłogosławił i dziś nie muszę mieć takich dylematów, gdyż żona podąża tą samą drogą która jeszcze jakiś czas temu była nie do pomyślenia dla niej.
Więc wstrzymajmy się jeszcze przez chwile z tak ostrą oceną nas wszystkich, bo wzrastamy razem w wierze i w uczynkach. Nie sądźmy z taką łatwością, bo i nas poddadzą pod sąd. Chodzi mi o ten cytat:
Można było napisać, że "to wygląda na stawianie małżeństwa ponad Boga", albo że "takie zachowanie może być tak odebrane". Stwierdzenie, że Iraeneus stawia małżeństwo ponad Boga to już jest osąd, a nie wydaje mi się że ktokolwiek z nas na tyle rozeznał sytuację, żeby tak powiedzieć w kierunku Iraeneusa.
Naprawdę nie chcę prowadzić dyskusji i narzucać swojego punktu widzenia. Mało tego Kasiu w pełni się z Tobą zgadzam co do kwestii chodzenia i niechodzenia do kościoła:
Zgadzam się z tym co napisałaś w 200 procentach i tak własnie uczyniłem, ale nie wiem dlaczego strasznie mnie ubodło, gdy napisałaś że Irek stawia małżeństwo ponad Boga. Nie wiem dlaczego, po prostu. I to właściwie wszystko, co miałbym do powiedzenia w naszej wymianie zdań
Chodzi mi tylko o to, abyśmy byli dla siebie trochę bardziej wyrozumiali i cierpliwi. Nie używali od razu tak górnolotnych słów jak to, że stawia się rodzinę ponad Boga. Tak stawiając sprawę większość z nas musiała by się dziś wyrzec rodziny dając niezbyt chlubne świadectwo.
Moim zdaniem to jeszcze nie jest czas na takie działania. Z resztą sam mogę znowu dać przykład mojej żony. Też na początku musiałem iść na wiele ustępstw i miałem wyrzuty, że nie staję po stronie Boga. Ale Bóg mi pobłogosławił i dziś nie muszę mieć takich dylematów, gdyż żona podąża tą samą drogą która jeszcze jakiś czas temu była nie do pomyślenia dla niej.
Więc wstrzymajmy się jeszcze przez chwile z tak ostrą oceną nas wszystkich, bo wzrastamy razem w wierze i w uczynkach. Nie sądźmy z taką łatwością, bo i nas poddadzą pod sąd. Chodzi mi o ten cytat:
Kasia napisał:Bardzo nie dobrze Irek.
Stawiasz małżeństwo ponad Boga.
Można było napisać, że "to wygląda na stawianie małżeństwa ponad Boga", albo że "takie zachowanie może być tak odebrane". Stwierdzenie, że Iraeneus stawia małżeństwo ponad Boga to już jest osąd, a nie wydaje mi się że ktokolwiek z nas na tyle rozeznał sytuację, żeby tak powiedzieć w kierunku Iraeneusa.
Naprawdę nie chcę prowadzić dyskusji i narzucać swojego punktu widzenia. Mało tego Kasiu w pełni się z Tobą zgadzam co do kwestii chodzenia i niechodzenia do kościoła:
Kasia napisał:Ufając Bogu i stawiając na swoim nie chodząc do kościoła Bóg nie dopuścił by na rozpad twojego związku.
Może nawet przyczyniłby się do szybszego nawrócenia twojej żony.
Zgadzam się z tym co napisałaś w 200 procentach i tak własnie uczyniłem, ale nie wiem dlaczego strasznie mnie ubodło, gdy napisałaś że Irek stawia małżeństwo ponad Boga. Nie wiem dlaczego, po prostu. I to właściwie wszystko, co miałbym do powiedzenia w naszej wymianie zdań
_________________
Iz 45, 22 Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego.
- Kasia
- Liczba postów : 1213
Join date : 18/03/2015
Skąd : Tarnów
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 21:37
efraimita napisał:
Można było napisać, że "to wygląda na stawianie małżeństwa ponad Boga", albo że "takie zachowanie może być tak odebrane". Stwierdzenie, że Iraeneus stawia małżeństwo ponad Boga to już jest osąd, a nie wydaje mi się że ktokolwiek z nas na tyle rozeznał sytuację, żeby tak powiedzieć w kierunku Iraeneusa.
Tu masz rację osądziłam ,nie świadomie ale osądziłam a nie mam do tego prawa i jest to ostatnia rzecz jaką chciałabym robić.
Z Panem Bogiem Eframito.
_________________
"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy"
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 22:00
Pisałem , że mam podobny problem z Rodzicami .
Niestety jestem uzależniony jeszcze od rodziców, i oni nie wiedzą po prostu Nic o mojej działalności etc, a w niedzielę o 18 zamiast do kościoła idę na spacer sobie się przewietrzyć .
Dlaczego ? Bo po prostu tego nie rozumieją, w tym przypadku wilk syty i owca cała.
Rodzice myslą że chodzę do kościoła,
a Bóg wie że chociaż ich okłamuje w tym przypadku, to nie uprawiam bałwochwalstwa etc.
Co ciekawe nigdy przez to że nie poszedłem nie miałem problemów .. jak dla mnie to parasol Boga bo Bóg wie że robię to dla Niego
Wiem , że niektórzy młodsi czytelnicy mają podobny problem do Ireanusa, można powiedzieć nawet że gorszy.
O ile z żoną można dyskutować bo jest się na równym poziomie.. to co mają powiedzieć ludzie którzy czytają forum i mają po 16 lat ?
Tak , są tacy. a ich rodzice to zagorzali katolicy i niestety " mur ściana" nic nie wyjaśnisz a do chodzenia do kościoła wręcz zmuszają... niestety mamy tutaj obraz Ogromnego prania mózgu u takich ludzi
oni widzą że Kościół = Bog
nie chodzisz do kościoła = nie wierzysz w Boga
Bog takich ludzi nazywa ślepcami i głuchymi , jak dla osoby ślepej i głuchej pokazesz drzewo ? Praktycznie się nie da ( niby alfabet jest dla nich, ale mimo wszystko to nie to SAMO)
Ja wcześniej też miałem takie problemy, ale za to starałem się rozwiązać je w inny sposób , jaki ?
Np. gdy wszyscy klękają i oddają cześć bałwanom, ja np. albo siadałem normalnie na ławce ( ludzie myślą zawsze że ma się problem z nogami i nic nie podejrzewają nawet )
albo szedłem usiąść w ławki takie główne, gdzie jak człowiek siedzi to nie widzi się czy się siedzi czy się kleczy, inni klęczą. a Ty siedzisz.
inną opcją jest w trakcie oddawania pokłonu , po prostu wyjść z kościoła.. u mnie był powód zawsze ze musiałem do łazienki ( która jest obok kościoła w oddzielnym budynku )
" Przypadkiem" zawsze wtedy haha
Czasami musiałem też iśc wziąć opłatek .. nawet nie wiecie niektórzy jak człowieka boli gdy wiesz że jest to ich ohydny symbol ciała i Chrystusa.. ale nie masz wyjścia.
Ale i tutaj znalazłem sposób, po prostu trzymałem opłatek na podniebieniu ,a gdy już się wraca do ławki po prostu udaje się że smarka się nosa wypluwając " ohydę" do chusteczki a chusteczkę do śmieci
Pamiętajmy , że Bóg mowi ze musimy być niewinni jak gołebie, ale sprytni jak węże.
Wiem , że niektórzy będą uważali że trzeba postawić się jasno rodzicom , żonie etc... ale czasami nie można po prostu, jeśli chcę się z nimi żyć w zgodzie..
jedna czytelniczka młodsza np spróbowała. i jak się skończło ? Rodzice chcieli wzywać egozrycystę ! Szlaban na komputer, i pilnowanie co przegląda w internecie ( czyli brak dostępu do forum etc)
Żyjemy w niewoli , każdy ma niestety ciut inne kajdany tej niewoli , i łatwo jest naprawdę oceniać kajdany innych ,ale pamietajmy że nie wiemy ile ważą. Wie to Bóg , i ta osoba. I powinniśmy prosić Boga o to aby Nam podsuwał rozwiązania tak żeby nie były sprzeczne z jego Wolą.
i to jest ( przepraszam ) cholernie duży problem z którym sam się zmagam !
Ja niestety po części muszę żyć w kłamstwie i okłamywać rodziców, bo wiem że jakbym się postawił to dopiero zaczęłoby się.. piekło.
To ich wina? Nie, to wina od małego indoktrynacji kościoła i prania mózgu, i niestety dużo z tym nie zrobimy.
A dopiero zrobi to Bóg .
Niestety jestem uzależniony jeszcze od rodziców, i oni nie wiedzą po prostu Nic o mojej działalności etc, a w niedzielę o 18 zamiast do kościoła idę na spacer sobie się przewietrzyć .
Dlaczego ? Bo po prostu tego nie rozumieją, w tym przypadku wilk syty i owca cała.
Rodzice myslą że chodzę do kościoła,
a Bóg wie że chociaż ich okłamuje w tym przypadku, to nie uprawiam bałwochwalstwa etc.
Co ciekawe nigdy przez to że nie poszedłem nie miałem problemów .. jak dla mnie to parasol Boga bo Bóg wie że robię to dla Niego
Wiem , że niektórzy młodsi czytelnicy mają podobny problem do Ireanusa, można powiedzieć nawet że gorszy.
O ile z żoną można dyskutować bo jest się na równym poziomie.. to co mają powiedzieć ludzie którzy czytają forum i mają po 16 lat ?
Tak , są tacy. a ich rodzice to zagorzali katolicy i niestety " mur ściana" nic nie wyjaśnisz a do chodzenia do kościoła wręcz zmuszają... niestety mamy tutaj obraz Ogromnego prania mózgu u takich ludzi
oni widzą że Kościół = Bog
nie chodzisz do kościoła = nie wierzysz w Boga
Bog takich ludzi nazywa ślepcami i głuchymi , jak dla osoby ślepej i głuchej pokazesz drzewo ? Praktycznie się nie da ( niby alfabet jest dla nich, ale mimo wszystko to nie to SAMO)
Ja wcześniej też miałem takie problemy, ale za to starałem się rozwiązać je w inny sposób , jaki ?
Np. gdy wszyscy klękają i oddają cześć bałwanom, ja np. albo siadałem normalnie na ławce ( ludzie myślą zawsze że ma się problem z nogami i nic nie podejrzewają nawet )
albo szedłem usiąść w ławki takie główne, gdzie jak człowiek siedzi to nie widzi się czy się siedzi czy się kleczy, inni klęczą. a Ty siedzisz.
inną opcją jest w trakcie oddawania pokłonu , po prostu wyjść z kościoła.. u mnie był powód zawsze ze musiałem do łazienki ( która jest obok kościoła w oddzielnym budynku )
" Przypadkiem" zawsze wtedy haha
Czasami musiałem też iśc wziąć opłatek .. nawet nie wiecie niektórzy jak człowieka boli gdy wiesz że jest to ich ohydny symbol ciała i Chrystusa.. ale nie masz wyjścia.
Ale i tutaj znalazłem sposób, po prostu trzymałem opłatek na podniebieniu ,a gdy już się wraca do ławki po prostu udaje się że smarka się nosa wypluwając " ohydę" do chusteczki a chusteczkę do śmieci
Pamiętajmy , że Bóg mowi ze musimy być niewinni jak gołebie, ale sprytni jak węże.
Wiem , że niektórzy będą uważali że trzeba postawić się jasno rodzicom , żonie etc... ale czasami nie można po prostu, jeśli chcę się z nimi żyć w zgodzie..
jedna czytelniczka młodsza np spróbowała. i jak się skończło ? Rodzice chcieli wzywać egozrycystę ! Szlaban na komputer, i pilnowanie co przegląda w internecie ( czyli brak dostępu do forum etc)
Żyjemy w niewoli , każdy ma niestety ciut inne kajdany tej niewoli , i łatwo jest naprawdę oceniać kajdany innych ,ale pamietajmy że nie wiemy ile ważą. Wie to Bóg , i ta osoba. I powinniśmy prosić Boga o to aby Nam podsuwał rozwiązania tak żeby nie były sprzeczne z jego Wolą.
i to jest ( przepraszam ) cholernie duży problem z którym sam się zmagam !
Ja niestety po części muszę żyć w kłamstwie i okłamywać rodziców, bo wiem że jakbym się postawił to dopiero zaczęłoby się.. piekło.
To ich wina? Nie, to wina od małego indoktrynacji kościoła i prania mózgu, i niestety dużo z tym nie zrobimy.
A dopiero zrobi to Bóg .
_________________
Nawróćcie się, synowie izraelscy, do tego, od którego tak bardzo się oddaliliście! Izajasza 31:6
https://liksar.wordpress.com/
- efraimita
- Liczba postów : 292
Join date : 27/01/2016
Re: Sąd Boży na pustyni
21st Listopad 2016, 22:24
O to mi właśnie chodziło Liksar, my nie mamy takiego rozeznania jak Bóg.
Cieszę się Kasiu że napisałaś że nie dokonałaś tego osądu świadomie (bardzo się cieszę ) od razu lepiej mi się zrobiło. To mi porostu do Ciebie nie pasowało zawsze z przyjemnością czytam twoje posty i nie budzą we mnie niesmaku, a wręcz przeciwnie.
Myślę że co do "ślepoty" naszych rodzin i współmałżonków, ich winy czy niewinności wiele wyjaśniają następujące słowa Isusa:
albo to:
Zauważcie, że Isus stwierdza że na sądzie będzie miał lżej grzesznik który nie znał Pana i był "ślepy", o którym wiadomo, że żałowałby swoich grzechów gdyby tylko miał objawione wszystko, niż ktoś kto wszystko jawnie widział i nie dbał o te rzeczy i ich nie dochował.
Gorszy jest ten, który widzi a nie uznaje tego co widzi, ten trwa w grzechu!!!!!!!!!!!
Cieszę się Kasiu że napisałaś że nie dokonałaś tego osądu świadomie (bardzo się cieszę ) od razu lepiej mi się zrobiło. To mi porostu do Ciebie nie pasowało zawsze z przyjemnością czytam twoje posty i nie budzą we mnie niesmaku, a wręcz przeciwnie.
Myślę że co do "ślepoty" naszych rodzin i współmałżonków, ich winy czy niewinności wiele wyjaśniają następujące słowa Isusa:
J 9
(39) Rzekł tedy Jezus: Przyszedłem na świat po to, aby dokonać sądu; aby ci, którzy nie widzą, wzrok odzyskali, i aby ci, którzy widzą, stali się niewidomymi.
(40) Wtedy niektórzy spośród obecnych tam faryzeuszy zapytali: Czyż i my jesteśmy niewidomi?
(41) A Jezus na to: Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu. Ponieważ jednak mówicie: Widzimy - wobec tego ciąży na was grzech.
albo to:
Mt 11
(20) Wtedy zaczął grozić miastom, w których dokonało się najwięcej jego cudów, że nie pokutowały.
(21) Biada tobie, Chorazynie, biada tobie, Betsaido, bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się te cuda, które u was się stały, dawno by w worze i popiele pokutowały.
(22) Ale powiadam wam: Lżej będzie Tyrowi i Sydonowi w dniu sądu aniżeli wam.
(23) A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba wywyższone będziesz? Aż do Hadesu zostaniesz strącone, bo gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy.
(24) Ale powiadam wam: Lżej będzie ziemi sodomskiej w dniu sądu aniżeli tobie.
(25) W tym czasie odezwał się Isus i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.
(26) Zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało.
(27) Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.
Zauważcie, że Isus stwierdza że na sądzie będzie miał lżej grzesznik który nie znał Pana i był "ślepy", o którym wiadomo, że żałowałby swoich grzechów gdyby tylko miał objawione wszystko, niż ktoś kto wszystko jawnie widział i nie dbał o te rzeczy i ich nie dochował.
Gorszy jest ten, który widzi a nie uznaje tego co widzi, ten trwa w grzechu!!!!!!!!!!!
_________________
Iz 45, 22 Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi, abyście były zbawione, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego.
- Edwedere
- Liczba postów : 211
Join date : 21/03/2015
Re: Sąd Boży na pustyni
22nd Listopad 2016, 02:37
Czytając wszystko co piszecie, przyszło mi na myśl tylko Abracham i Izaak. Abracham dostał od Boga rozkaz złożenia swojego syna w ofierze po czym Abracham bez żadnego zawachania zaczął realizować to o co pan zastępów go poprosił. Nie chciałbym nikogo negować bo każdy z nas staje przed wyborami itp ale ten przykład powinien dać do myślenia nad pewnymi aspektami. Moje zdanie jest takie 100% bezgraniczne oddanie Panu , bo gdy Bóg od nas czegoś wymaga i nawet nam się wydawać to może dziwne , nie logiczne to tak na prawdę to najlepsze co nas możę spotkać. Ale również rozumiem że to nie jest takie łatwe w tym zniewolonym świecie. Jedno jest pewnie na sądzie na pustyni wszyscy będziemy wiedzieli co zrobiliśmy źle a co dobrze.
- Kasia
- Liczba postów : 1213
Join date : 18/03/2015
Skąd : Tarnów
Re: Sąd Boży na pustyni
22nd Listopad 2016, 10:51
Zastanawiałam się jak doszło do tego"mojego osądu"
Tym bardziej że uczyliśmy się z mężem jak tego nie robić.
Gdy dochodzi do dyskusji na temat drugiej osoby słuchamy ale nie przytakujemy i nie komentujemy.
Każdy ma jakieś tam powody by czynić tak czy inaczej a my nigdy do końca nie znamy rzeczywistych powodów bo przeważnie o danej osobie wypowiada się osoba "trzecia" i może dojść do złamania przykazania a mianowicie:
" Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu."
Pisząc odnośnie Irka
"Stawiasz małżeństwo ponad Boga"
Tutaj Irek sam przedstawił swoją sytuację czyli z tego co wynika :
KOCHAM ŻONĘ. - KOCHAM BOGA
CHODZĘ DO KOŚCIOŁA. - NIE CHODZÉ DO KOŚCIOŁA
NIE ZOSTAWI MNIE. - BÓG ZROZUMIE I WYBACZY
TU PRZECHYLA SIĘ SZALA NA STRONĘ ŻONY.
Mój "osąd "wynikł "z bezpośredniego stwierdzenia czynu które sam potwierdził Iraeneus.
Czyli to nie był Osąd ale Stwierdzenie czegoś.
Teraz dziecinnie banalny przykład.
Dwanaście godzin ktoś w pracy spędza w aucie w ciężkich butach i grubych skarpetach.
Po ściągnięciu butów stwierdzam:
"Śmierdzą ci stopy"-czyli stwierdzamco jest w danej chwili i jest to zrozumiałe i prąwdziwe.
Mówiąc natomiast :
"Nie zmieniasz skarpet codziennie ,bo śmierdzą ci stopy "-jest popełniam błędu więc osądem bo to nie jest zgodne z prawdą.
To tyle w ramach mojego wytłumaczenia.
W każdym razie jeżeli cię Irku uraziłam to PRZEPRASZAM.
Tym bardziej że uczyliśmy się z mężem jak tego nie robić.
Gdy dochodzi do dyskusji na temat drugiej osoby słuchamy ale nie przytakujemy i nie komentujemy.
Każdy ma jakieś tam powody by czynić tak czy inaczej a my nigdy do końca nie znamy rzeczywistych powodów bo przeważnie o danej osobie wypowiada się osoba "trzecia" i może dojść do złamania przykazania a mianowicie:
" Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu."
Pisząc odnośnie Irka
"Stawiasz małżeństwo ponad Boga"
Tutaj Irek sam przedstawił swoją sytuację czyli z tego co wynika :
KOCHAM ŻONĘ. - KOCHAM BOGA
CHODZĘ DO KOŚCIOŁA. - NIE CHODZÉ DO KOŚCIOŁA
NIE ZOSTAWI MNIE. - BÓG ZROZUMIE I WYBACZY
TU PRZECHYLA SIĘ SZALA NA STRONĘ ŻONY.
Mój "osąd "wynikł "z bezpośredniego stwierdzenia czynu które sam potwierdził Iraeneus.
Czyli to nie był Osąd ale Stwierdzenie czegoś.
Teraz dziecinnie banalny przykład.
Dwanaście godzin ktoś w pracy spędza w aucie w ciężkich butach i grubych skarpetach.
Po ściągnięciu butów stwierdzam:
"Śmierdzą ci stopy"-czyli stwierdzamco jest w danej chwili i jest to zrozumiałe i prąwdziwe.
Mówiąc natomiast :
"Nie zmieniasz skarpet codziennie ,bo śmierdzą ci stopy "-jest popełniam błędu więc osądem bo to nie jest zgodne z prawdą.
To tyle w ramach mojego wytłumaczenia.
W każdym razie jeżeli cię Irku uraziłam to PRZEPRASZAM.
_________________
"A więc wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i prorocy"
- Iraeneus
- Liczba postów : 585
Join date : 16/03/2016
Skąd : Lubelskie
Re: Sąd Boży na pustyni
22nd Listopad 2016, 12:31
Wczoraj byłem w dalekiej podróży ... dziś jestem w Wawie i też nie mam za bardzo czasu.
Nie spodziewałem się że mój krótki post wywoła takie treściwe komentarze !!
Opisze wam jak to jest u mnie ... żonę bardzo kocham, nie tylko fizycznie ale i przede wszystkim pragnę jej zbawienia ... do tego wspaniałe dzieci, tryskające radością, ochronione przed szczepieniem, mówię im o prawdziwym Bogu, przestrzegam przed królową niebios ...
skutkiem mojej wyraźnej postawy żona, choć jest zindoktrynowana ( studia na UKSW w Wawie ), nie modli się na różańcu . Chodź de facto to ja swego czasu byłem głównym motorem który ją katował dla czego się nie modli różańcem.
na mszy nic się nie odzywam tylko odmawiam Ojcze Nasz z uniesionymi rękoma, moje dzieci bardziej bawią się w kościele niż uczestniczą .. ku wściekłości żony, jakiś innych uczestników...
Po za tym ja kiedyś chodziłem na msze .... codziennie więc teraz tylko w niedziele i to nie zawsze. Raz na jakiś czas udaje mi się nie pójść gdy widzę że żona nie ciśnie lub ma słabszy dzień. A na samej mszy w duchu ciągle modle się do Boga o wybaczenie ... dla mnie i wszystkich uczestników którzy czynią to obrzydlistwo w sposób nieświadomy tak jak ja robiłem to wiele lat! ponad trzydzieści !!!.
Podzielam i zgadzam się z Efraimitą i Kasią
Przydają mi się dwa te głosy .. wcześniej w domu po usuwałem wszystkie prawie bałwany .... została mi jeszcze kapliczka którą własnoręcznie wykonałem a raczej figura w niej do zniszczenia
wiem jeszcze wiele mi zostało do zrobienia.... co do wyboru czy pozostawiłbym żonę dla Boga zrobiłbym to! ale nie teraz. Myślę że będzie to w ostateczności gdy przyjdzie czas ucieczki na pustynię ale ... mam głęboka i rzewną nadzieję że do tego czasu żona mnie zrozumie/prawdziwego Boga .
We wszystkich tych sprawach kieruję się sercem, miłością Boga i bliźniego. Jakbym odszedł teraz to zostawiłbym nie tylko żonę ale i kochane dzieci. One są wspaniałe, niewinne byłby ostatnim ..... gdybym zostawił ich.
Nie spodziewałem się że mój krótki post wywoła takie treściwe komentarze !!
Opisze wam jak to jest u mnie ... żonę bardzo kocham, nie tylko fizycznie ale i przede wszystkim pragnę jej zbawienia ... do tego wspaniałe dzieci, tryskające radością, ochronione przed szczepieniem, mówię im o prawdziwym Bogu, przestrzegam przed królową niebios ...
skutkiem mojej wyraźnej postawy żona, choć jest zindoktrynowana ( studia na UKSW w Wawie ), nie modli się na różańcu . Chodź de facto to ja swego czasu byłem głównym motorem który ją katował dla czego się nie modli różańcem.
na mszy nic się nie odzywam tylko odmawiam Ojcze Nasz z uniesionymi rękoma, moje dzieci bardziej bawią się w kościele niż uczestniczą .. ku wściekłości żony, jakiś innych uczestników...
Po za tym ja kiedyś chodziłem na msze .... codziennie więc teraz tylko w niedziele i to nie zawsze. Raz na jakiś czas udaje mi się nie pójść gdy widzę że żona nie ciśnie lub ma słabszy dzień. A na samej mszy w duchu ciągle modle się do Boga o wybaczenie ... dla mnie i wszystkich uczestników którzy czynią to obrzydlistwo w sposób nieświadomy tak jak ja robiłem to wiele lat! ponad trzydzieści !!!.
Podzielam i zgadzam się z Efraimitą i Kasią
Przydają mi się dwa te głosy .. wcześniej w domu po usuwałem wszystkie prawie bałwany .... została mi jeszcze kapliczka którą własnoręcznie wykonałem a raczej figura w niej do zniszczenia
wiem jeszcze wiele mi zostało do zrobienia.... co do wyboru czy pozostawiłbym żonę dla Boga zrobiłbym to! ale nie teraz. Myślę że będzie to w ostateczności gdy przyjdzie czas ucieczki na pustynię ale ... mam głęboka i rzewną nadzieję że do tego czasu żona mnie zrozumie/prawdziwego Boga .
We wszystkich tych sprawach kieruję się sercem, miłością Boga i bliźniego. Jakbym odszedł teraz to zostawiłbym nie tylko żonę ale i kochane dzieci. One są wspaniałe, niewinne byłby ostatnim ..... gdybym zostawił ich.
_________________
Mt 22:37-39 Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
- Iraeneus
- Liczba postów : 585
Join date : 16/03/2016
Skąd : Lubelskie
Re: Sąd Boży na pustyni
22nd Listopad 2016, 16:10
Tak dla pełniejszej wypowiedzi:
Od razu naszła mnie myśl to dojdzie do ucieczki to wezmę z sobą dzieci, nawet siłą i wtedy nawet jeśli jeszcze nawet żona nie dojrzy to i tak pójdzie za mną a co najmniej dziećmi.
To jest lepszy efekt niż miałbym teraz odejść, dzięki takiemu scenariuszowi być może ocalę całą rodzinę !!!
Od razu naszła mnie myśl to dojdzie do ucieczki to wezmę z sobą dzieci, nawet siłą i wtedy nawet jeśli jeszcze nawet żona nie dojrzy to i tak pójdzie za mną a co najmniej dziećmi.
To jest lepszy efekt niż miałbym teraz odejść, dzięki takiemu scenariuszowi być może ocalę całą rodzinę !!!
_________________
Mt 22:37-39 Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
Re: Sąd Boży na pustyni
22nd Listopad 2016, 17:10
Iraeneus, zapewniam Cie, że Jak Twoja żona, czy Moi rodzice zobaczą anioły ,albo Boga.. to pójdą jak grzeczne owieczki z Nami
Wiemy, że to dobrzy ludzie, którzy na razie są po prostu ślepi ...
8 Wyprowadź lud ślepy, choć mający oczy,
i głuchy, choć obdarzony uszami.
Wiemy, że to dobrzy ludzie, którzy na razie są po prostu ślepi ...
8 Wyprowadź lud ślepy, choć mający oczy,
i głuchy, choć obdarzony uszami.
_________________
Nawróćcie się, synowie izraelscy, do tego, od którego tak bardzo się oddaliliście! Izajasza 31:6
https://liksar.wordpress.com/
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|